codzienne motto
Gdy gazela budzi się o poranku wie, że musi biegać szybciej niż najszybszy lew, inaczej zostanie pożarta...
Gdy rano budzi się lew - już wie, że musi biec szybciej niż najwolniejsza gazela, bo zdechnie z glodu...
Nieważne czy jesteś gazelą, czy lwem - od rana musisz zapierda***...
MATRIX
Piątek
Byłem na Matriksie. Fajny film...
Sobota
Śniła mi się Trinity. Mogliby zbudować tę Matrycę. Już ja bym wiedział, do czego ją wykorzystać...
Niedziela
Och, Trinity...!!!
Poniedziałek
Poczułem się jak w Matriksie. Jechałem windą z agentem Smithem. To znaczy z panem Mietkiem spod 23, ale dopiero dziś zwróciłem uwagę na te ciemne okulary. Zawsze je nosi... Dziwna sprawa.
Wtorek
Spytałem go. Zdziwił się i powiedział, że przecież jest niewidomy. Akurat...
Środa
Dobrzy są! Do ostatniej chwili udawał, że nie widzi tej liny. Wolał stoczyć się aż pod drzwi Grzelakowej, niż dać się zdemaskować. To znaczy, że na razie jestem bezpieczny. Nie wiedzą, że ja już WIEM.
Czwartek
Pan Mietek zniknął. Grzelakowa mówi, że leży w szpitalu z połamanymi nogami. Udałem, że jej wierzę. Nie mogę jej ufać. Muszę znaleźć Morfeusza.
Piątek
Dałem ogłoszenie do wszystkich gazet codziennych:
Do Morfeusza
Wiem wszystko i jestem gotowy podążyć za białym królikiem. Jeśli chcesz się przekonać, że wybiorę właściwą pigułkę, czekam na Ciebie jutro w klubie 'Hades' w Warszawie. Będę miał na koszulce znaczek Playboya.
Sobota
Byłem w 'Hadesie'. Niewiele brakowało. Na szczęście w Polsce nawet agenci Matrixa to patałachy. Od razu ją poznałem. Miała na sobie identyczną czerwoną suknię. Udało mi się ją zaskoczyć i wystarczył prawy prosty w szczękę. Wolałem jednak nie czekać aż wstanie z podłogi i zmieni się w agenta. Zwiałem tylnym wyjściem. Kilku innych mnie goniło, ale byłem dla nich za szybki. Muszę zacząć ćwiczyć skoki.
Niedziela
Było w "Wiadomościach". 'Damski bokser' - też coś! Idioci nie wiedzą jaka jest stawka tej gry!!! Nie wiem, czy mnie nie namierzyli. Mam nadzieję, że zdążę skończyć montaż nadajnika i wejść na częstotliwość I programu.
Poniedziałek
Trzecia bezsenna noc. Nie mogę sobie pozwolić na przegapienie deja vu.
Wtorek
To już ostatni wpis. Jednak ich nie doceniłem. Właśnie wyważają drzwi. Jest z nimi trzech agentów. Co kraj to obyczaj. U nas nie noszą garniturów. Mają nienagannie skrojone białe fartuchy. Sprytne - kto uwierzy wariatowi?
A więc żegnajcie. The Matrix has me...
OSTATNI CZłOWIEK BEZ WINDOWSA
Ktoś zapukał do moich drzwi. Był to facet z Microsoftu.
- To znowu ty? - jęknąłem
- Przykro mi - powiedział pokornie - wiesz, dlaczego tu jestem.
Owszem, wiedziałem. 300 mln. dolarów wydanych przez Microsoft na promocję Windows95 a potem Win98, XP, Viste miało odnieść uniwersalny skutek. Każda istota ludzka na tej planecie miała być przekonana o tym, że MS Windows to integralna część jej życia. Problem polegał tylko na tym, że nie wszyscy to kupili. Ściślej biorąc, ja tego nie kupiłem. Byłem Ostatnim Człowiekiem Żyjącym Bez Windows. A teraz mały człowieczek z Microsoftu znów stał u mych drzwi i nie przyjmował do wiadomości odmowy.
- Nie - powiedziałem
- Wiesz, że nie przyjmuję do wiadomości odmowy - uśmiechnął się, wyciągając kopię Windows z walizeczki - Daj spokój. To tylko jedna kopia. O nic więcej cię nie prosimy.
- Nie jestem zainteresowany - odparłem - Słuchaj, czy nie mógłbyś przez chwilę pozawracać głowy komuś innemu? Na pewno jest na tej planecie ktoś, kto jeszcze nie ma kopii Windows.
- Otóż nie - odparł facet z Microsoftu - jesteś ostatni.
- Chyba nie mówisz poważnie? Nie każdy Ziemianin ma komputer. Do licha, nawet wśród tych, którzy mają komputer, nie każdy ma peceta! Niektórzy mają Macintoshe i Amigi, które używają innego systemu operacyjnego. Ba, niektórzy nawet na pecetach używają Linuksa. Ci ludzie nie potrzebują Windows.
Facet z Microsoftu wyglądał na zakłopotanego.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi mruknął.
- Nie potrzebują! Nie potrzebują tego! - wrzasnąłem - Czemu mają kupować coś, czego nie potrzebują?
- Hm, nie wiem nic o tym "potrzebowaniu"... Czy to jakaś nowa funkcja? W każdym razie wiem jedno: według naszych danych, każdy na tej planecie ma już kopię Windows.
- Nawet ludzie bez komputerów?
- Są już nasi.
- Indianie z Amazonii?
- Mieliśmy pewne problemy z malarią, ale ich też już załatwiliśmy.
- Amisze?
- Odfajkowani.
- Och, daj spokój - nie wytrzymałem - oni nawet nie noszą GUZIKÓW. Jakim cudem wcisnęliście im system operacyjny do komputera? ·- Powiedzieliśmy, że w pudełku jest 98 malutkich okienek - wyznał facet z Microsoftu - Trochę ich oszukaliśmy. A to oznacza, że wszyscy pójdziemy do piekła, każdy pracownik Microsoftu.
Na chwilę zmarkotniał, ale zaraz się ożywił:
- Ale nie o to mi chodzi! Chodzi o to, że KAŻDY już ma kopię. Z wyjątkiem ciebie.
- No i co z tego? Gdyby wszyscy skoczyli w przepaść, czy ja też miałbym skoczyć? - zripostowałem
- Gdybyśmy wydali 300 mln dolarów na skakanie w przepaść? Pewnie, że tak.
- Nie.
- O rany, znowu do tego wracamy. - jęknął facet z Microsoftu. - Słuchaj, powiem ci coś. Dam ci tę kopię. Za darmo. Po prostu weź ją i zainstaluj na swoim komputerze. - Zamachał przede mną pudełkiem.
- Nie - powtórzyłem - przykro mi, kolego, ale nie potrzebuję tego. Szczerze mówiąc, cała wasza kampania promocyjna mnie jakby trochę obraża. Przecież to jest system operacyjny a wy promujecie tak, jakby to był pokój na ziemi czy coś w tym stylu.
- Bo był.
- Słucham? - Pokój na ziemi. To część pierwotnego projektu. Naprawdę. Osiągalny jednym kliknięciem. Wybierasz ikonkę, pyk! - I już masz spokój na Bałkanach. Ale to zużywało zbyt wiele zasobów systemowych. Poza tym gryzło się z Panem Spinaczem z Microsoft Office. Musieliśmy wybierać: pokój albo Pan Spinacz. Poza tym nie byliśmy pewni, czy na pokoju światowym można coś zarobić.
- Idź już sobie - powiedziałem.
- Nie mogę. Zabiją mnie, jeśli mi się nie uda.
- Żartujesz.
- Słuchaj - facet z Microsoftu podniósł głos. - Sprzedaliśmy to Amiszom. AMISZOM! Właśnie otwierają pudełka i odkrywają, że ich nabraliśmy. Być może nikt z nas nie będzie się mógł pokazać w zachodniej Pensylwanii. Ale dokonaliśmy tego. Więc zostałeś już tylko ty i to nas wkurza. To wkurza firmę. To wkurza jej fanów. To wkurza Billa.
- Nie sądzę, żeby moje istnienie interesowało Billa.
- Właśnie teraz patrzy na ciebie - powiedział poważnie facet z Microsoftu. - kupił jeden z tych wojskowych satelitów specjalnie w tym celu. Ten satelita ma też jeden z najnowszych laserów. Zamkniesz przede mną drzwi, trach! - i zostanie ze mnie kupka szarego popiołu.
- Nie zrobiłby tego - powątpiewałem - Mógłby niechcący uszkodzić tę kopię Windows.
- Och, Bill radzi sobie świetnie z tym laserem - nerwowo odparł facet z Microsoftu. - Słuchaj, nie powinienem był tego robić, ale nie pozostawiasz mi wyboru. Jeśli weźmiesz tę kopię, wynagrodzimy cię hojnie. Damy ci własną wyspę na Karaibach. Co powiesz na Montserrat?
- Nie chcę, tam jest czynny wulkan.
- Ale malutki.
- Słuchaj - teraz ja podniosłem głos. - Nawet gdyby ci się udało przekonać mnie do wzięcia tej kopii, Windows, co potem zrobisz? Kompletnie nasyciliście rynek. To już będzie koniec. Nic nowego do podboju. Co wtedy zrobicie?
Facet z Microsoftu wyjąć następne pudełko i podał mi je.
Spojrzałem na etykietę i osłupiałem.
- Microsoft Windows... dla ZWIERZĄT?·- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ogromny rynek stanowią zwierzęta domowe - powiedział facet z Microsoftu z podnieceniem w głosie.
Trzasnąłem drzwiami. Rozległ się jęk rozpaczy, świst lasera i zapadła cisza.
TYPY PODRYWACZY
Poeta
-
Jak namierzyć?
Włos rozwiany i długi, szaty w nieładzie, w dłoni lira - tak wygląda wersja XIX-wieczna. Typ współczesny nosi pod pachą zamiast liry tomik ulubionego poety albo notes, w którym zapisuje wiersze, gdy dopadnie go natchnienie. Zwykle bez grosza, tak przyziemne czynności jak zdobywanie pieniędzy są poniżej jego poziomu. W towarzystwie popada w długie chwile zamyślenia, kiedy nie dociera do niego ani słowo z toczącej się rozmowy. Jeśli się odezwie, to nie na temat, lub używając skomplikowanych metafor. Chronicznie nieszczęśliwie zakochany, bo to pomaga w twórczości.
-
Podrywa:
"Masz takie smutne oczy, pewnie wiele cierpiałaś..."
-
Co cię czeka, jeśli wpadniesz w jego sidła?
Romantyczne spacery w czasie pełni księżyca. Zmarzniesz, ale on tego nie zauważy, zajęty wspominaniem TEJ, która go porzuciła tak okrutnie. Godzinami szuka rymu do słowa "kiść". Przy dużym szczęściu może zadedykuje ci wiersz "Dla wiernej przyjaciółki", gdzie porówna cię do głazu i ślazu.
-
Jak go spławić?
"Smutne oczy? Nie to atropina! Okulista mi zakropił, jutro będą normalne".
Sportowiec
-
Jak ich namierzyć?
Występują dwa podtypy sportowców: pierwszy zamawia koktajl ze świeżym bananem ("śniadanie mistrzów"). W trakcie rozmowy wykonuje dziwne ruchy rękami ("ćwiczenia izometryczne") i wie kto wygrał bieg na 400 m przez płotki na olimpiadzie w Monachium - a było to jeszcze przed twoim urodzeniem. Opowiada, że codziennie wstaje o piątej rano i biega 10 km. Drugi nie rozstaje się z deskorolką i nosi czapkę z daszkiem do tyłu. Nawet gdy jesteście na spacerze, zjeżdża z każdej górki, nie bacząc, że nie możesz za nim nadążyć.
-
Podrywa:
"Z takim mięśniem dwugłowym mogłabyś rzucać kulą".
-
Co cię czeka, jeśli wpadniesz w jego sidła?
Randki: będziesz siedziała na ławce w zakurzonej sali gimnastycznej patrząc, jak wyciska 100 kilo, a przy odrobinie szczęścia biła brawo na trybunie, kiedy wpada przedostatni na metę. Po treningu jest tak wykończony, że nie poniesie ciężkiej siatki z zakupami, nie mówiąc o pomocy przy trzepaniu dywanów, a w kinie zasypia. Dyskoteka odpada: idzie spać o ósmej, bo dba o formę.
-
Jak go spławić?
"Czy kulą rzuca się do celu?"
Komputerowiec
-
Jak go namierzyć?
Nadmiernie rozwinięta prawa ręka (od trzymania myszki i joysticka). Rozmawia wyłącznie na temat wyższości peceta nad makiem, jednej przeglądarki nad drugą i konieczności upgrade'owania sprzętu. Nie wytrzymuje dłużej niż pół godziny poza domem, musi wracać, bo może dostał jakiś e-mail? Blady, zgarbiony (od siedzenia nad klawiaturą), często w okularach (monitor popsuł mu wzrok). Występuje w wersji chudej (pochłania go miłość do techniki, więc nie ma czasu na jedzenie) i grubej (żyje tylko miłością do techniki, więc przy komputerze pochłania stosy chipsów, frytek, pizzy i morze coli).
-
Podrywa:
"Jaki jest twój adres internetowy?"
-
Co cię czeka jeśli wpadniesz w jego sidła?
Kwiaty dostaniesz wirtualne, na monitorze. Poznasz doskonale jego profil, przesiadując godzinami obok komputera, kiedy wpadliście "na chwilkę" do niego, bo musiał sprawdzić czy w Bibliotece Kongresu Amerykańskiego mają informacje na temat hodowli płoci w północnej części Chin.
- Jak go spławić?
"Nie zamierzam konkurować z Microsoftem. Spadaj!"
CO MOżNA ZROBIć PODCZAS PRZERWY REKLAMOWEJ
Podczas emisji filmu czy programu stacje telewizyjne dbają o to, byś nie zmarnował czasu przed telewizorem. To właśnie z uwagi na widza serwują ciąg reklam, nazywany blokiem reklamowym, podczas którego możesz oglądać plebiscyt na najlepsze produkty, lub też zrobić coś innego, pożyteczniejszego. Co? To podpowie Ci poradnik, który widzisz poniżej.
Wyjść do kuchni i zrobić sobie kanapkę.
Wyjść do kuchni i zrobić sobie obiad.
Zamówić pizzę i poczekać 50 minut, aż zostanie dostarczona.
Posadzić dąb w ogrodzie i patrzeć, jak rośnie.
Ściąć dąb i przerobić na papier. Nauczyć się wykonywać orgiami i zrobić stonogę.
Popatrzeć, jak schnie farba.
Popatrzeć, jak się łuszczy.
Rozwiązać problem głodu na świecie.
Znaleźć lekarstwo na wszelkie możliwe choroby.
Zapuścić brodę.
Zapuścić patriarchalną brodę.
Zapuścić patriarchalną brodę, skrzyknąć cały naród, włóczyć się 40 lat po pustyni.
Odnaleźć Nemo.
Ściągnąć przerwany reklamami film z Internetu, obejrzeć kilkanaście razy.
Zrobić doktorat z dowolnej nauki.
Przeczytać Wojnę i Pokój.
Uzyskać większość w Sejmie.
Kupić DeLoreana, zbudować wehikuł czasu; przenieść się w przyszłość do momentu, w którym przerwa na reklamy się skończy.
Zbudować Rzym.
Spalić Rzym.
Doliczyć do ok. 1/4 nieskończoności.
Wytoczyć sprawę przed polskim sądem. Doprowadzić ją do końca i usłyszeć wyrok.
Odsiedzieć dożywocie.
Wybrać się w podróż dookoła świata.
Dokończyć ją, nawet jeśli Twój statek rozbije się na Pacyfiku, i wyrzuci Cię na bezludną wyspę na kilka lat.
Wysłuchać w całości utworu Echoes Pink Floyd.
Wykopać tunel do Japonii łopatą.
Wykopać tunel do Japonii łyżeczką.
Wykopać tunel do Japonii wykałaczką.
Nauczyć się francuskiego. Pojechać do Francji, zwiedzić Luwr. Wrócić. Zapomnieć co to jest język francuski.
Obejrzeć Powrót Króla Jacksona, mniej więcej do zakończenia nr 14 526.
Pojechać na Saharę, policzyć piasek.
Nauczyć się robić na drutach. Sprawić sobie sweter.
Zahibernować się w lodach Arktyki. Dać się odkopać w roku 5174 i podziwiać przyszłość.
Odszukać w muzeum historii antycznej telewizor, i stwierdzić, że przerwa na reklamy wciąż trwa. Zamrozić się z powrotem.
Ściąć największe drzewo w lesie za pomocą śledzia.
Ściąć największe drzewo w lesie za pomocą flądry.
Poprzez serię cierpliwych rozmów, doprowadzić do zgody między Kaczyńskim a Tuskiem, Bush a Bin Ladenem, Tutsi a Hutu, kibicami Realu, a kibicami Barcelony. Następnie z nudów rozpętać III wojnę światową. Nakręcić o tym film.
Poczekać, aż go wyemitują. Powtórzyć proces.
Obejrzeć wszystkie odcinki Mody na Sukces.
Nauczyć się na pamięć powiązań rodzinnych bohaterów.
Przejść Simsy w 100%.
A potem Painta 3 razy.
Zrozumieć kobiety.
Zagiąć czasoprzestrzeń.
Zainstalować Windowsa.
Sprawić, żeby działał.
Sprawić, żeby nigdy się nie wieszał.
Obliczyć ile milimetrów ma cały świat.
Ogrzać sobie nogi lodem.
Obliczyć ile jest liści na drzewach w lesie.
Znaleźć wielbłąda z czterema garbami.
Nauczyć się tańczyć, wystąpić w You Can Dance. Wygrać.
Zapalić wodę.
Wypić Morze Bałtyckie.
Pokochać teściową.
Przejść Tibię.
Obejrzeć blok reklamowy.
Odbyć zasadniczą służbę wojskową... W cesarstwie rzymskim.
Umrzeć, zmartwychwstać i wstąpić na prawicę Bożą, a potem z nudów przejść na lewicę.
Znaleźć igłę w stogu siana.
Wpłacić 1 zł na najgorsze konto oszczędnościowe, poczekać aż ze 1 zł zrobi się tyle żeby móc wykupić stację telewizyjną, po czym przerwać reklamy.
Nauczyć rodziców obsługi komputera.
Po czym nauczyć dziadków.
Nauczyć się Biblii na pamięć i wprowadzić własne poprawki.
Polubić Tokio Hotel.
Przejrzeć cały Internet i ściągnąć go na dyskietkę.
Zostać Papieżem.
Uwolnić Orkę.
Obejrzeć wszystkie filmy z Obcym.
Obejrzeć wszystkie filmy z Obcym w wersji reżyserskiej.
Wymyślić przynajmniej 5000 innych rzeczy które można zrobić podczas przerwy na reklamę.
Ułożyć samochód z domina. Sprawić, by jechał i wybrać się w przejażdżkę po dzielnicy.
Nauczyć się na pamięć Pana Tadeusza.
Odnaleźć Atlantydę.
Utopić się w łyżeczce wody.
Znaleźć brata bliźniaka Donalda Tuska.
Zrobić doktorat z logopedii, a następnie nauczyć poprawnej dykcji wszystkich polityków PiS.
Zostać trenerem reprezentacji Polski w piłce nożnej oraz doprowadzić ją do zwycięstwa na mundialu.
Sprawdzić na sobie, czy oglądanie reklam za pomocą podłączonego do prądu telewizora podczas kąpieli bywa zabójcze.
Obejrzeć wszystkie obrady Sejmu.
Uzyskać odszkodowanie w ZUS-ie.
Wyliczyć PKB Rosji.
Nauczyć się kodowania i przepisać jądro Linuksa.
Rozgryźć kod Windowsa.
Poprawić go.
Obejrzeć wszystkie odcinki „Klanu”
Zabić się.
Policzyć krople w oceanie.
Obejrzeć wszystkie części Gwiezdnych wojen.
Dożyć sześćdziesiątki.
Napisać książkę liczącą przynajmniej 700 stron.
Policzyć do nieskończoności.
Dwa razy.
Zaczynając od minus nieskończoności.
Nakarmić fiordy.
Zrobić zakupy w biedronce.
Kupić karnet do Biedronki
Pomóc obsłudze przenieść 2 tony cukru na raz.
Ubić masło moździerzem babci.
Porozciągać się i podrapać się piętą za uchem.
Odkryć nowy związek chemiczny i dostać nagrodę Nobla.
Zreformować NFZ.
Dowiedzieć się, co gryzie Gilberta Grape'a.
Doprowadzić do bankructwa Billa Gates'a.
Polecieć na Marsa.
Odkryć życie na Marsie.
Zamieszkać na Marsie.
Wrócić na Ziemię po ubrania.
Wymyślić nową religię.
Kupić bułkę tartą i ułożyć z niej rogalik.
Zebrać wszystkie grzyby w Mario.
Zagrać Hejnał Mariacki na trójkącie.
Zaprojektować nowy domek Teletubisiów.
Pozamiatać pustynię.
Zagrać w sapera przez internet.
Ściągnąć Modę na Sukces na telefon.
Przejść Need For Speeda na piechotę.
Posłodzić Gorzkie Żale.
Narysować trójkąt z dwoma kątami prostymi.
Znaleźć żonę Jarkowi.
Umyć się.
Poczekać aż Kaczyński nauczy się hymnu.
Znaleźć Maćkowi z Klanu śrubokręt.
Dodzwonić się do obsługi klienta w TP.
Złapać zasięg Blueconnect w Wieliczce.
Policzyć ile razy Doda rozwodziła się z Majdanem.
Poczekać, aż Kaczyński zrobi coś mądrego.
Odkryć podziemny świat.
Zrozumieć teorię względności.
Wyprostować krzywą wieże w Pizie.
Zamarznąć na śmierć w Egipcie.
Poczekać, aż SWATCH wykupi Big Bena.
Dolecieć na Plutona i z powrotem.
Przełączyć na inny program i zobaczyć ten sam film.
Zostać prezydentem